Zosia przebudziła się.
-Nie jesteście w pracy?- spytała słabym głosem.
Jej rodzicom zrobiło się głupio. Ciągle myśleli, jak mogli do tego dopuścić.
-Nie, córeczko- powiedziała jej mama- Ty jesteś ważniejsza.
-Musiałam tam siedzieć cały dzień żebyście zrozumieli?- w oczach miała łzy.
-Proszę wyjść. Państwa córka nie może w tej chwili z państwem rozmawiać- odezwała się pielęgniarka.
-Kiedy będzie mogła wyjść?- spytał tata Zosi już na korytarzu.
-Państwa córka nie jest w dobrym stanie. Przy badaniu wykryto u niej guza mózgu.
- Ale jakoś dotąd nie miała żadnych objawów.- tłumaczyła mama.
-Skąd pani wie?- spytała pielęgniarka- Przecież pani całymi dniami jest poza domem.
-Ale można ją z tego wyleczyć?- po policzkach Anny spłynęły łzy.
-To będzie kilka operacji, za które niestety trzeba zapłacić.
-Pokryjemy wszelkie koszty.
Tymczasem Zosia przysłuchiwała się rozmowie. Kiedy usłyszała cenę, jaką rodzice chcieli dać za jej leczenie zmartwiła się. Wzięła kartkę i długopis. Zaczęła coś pisać. Z oczu pociekły jej łzy.
Po chwili do rodziców rozmawiających z pielęgniarką doszedł Paweł.
-Czy mogę iść do Zosi?- zapytał.
Pielęgniarka już miała mu odpowiedzieć, że dziewczynka potrzebuje teraz spokoju, kiedy usłyszeli krzyk z sali:
-Nie rób tego!
Nie wiedząc co się dzieje weszli do sali. Twarze wszystkich tam siedzących były zwrócone w stronę okna. Patrzyli przerażeni. Jedna z pań stała wystraszona niedaleko łóżka Zosi. Podbiegli do okna. Widok był wstrząsający. W oczach rodziców i brata Zosi pojawiły się łzy.
-Jak... jak mogłam do tego dopuścić...- krzyczała w płaczu Anna- Jestem najgorszą matką na świecie!
Paweł zbiegł szybko ze schodów i wybiegł na dwór. Zobaczył to, czego nie chciałby widzieć żaden szesnastoletni chłopak. Jego siostra, która spadła z piątego piętra szpitala leżała teraz cała we krwi w miejscu, gdzie on sam stał jeszcze dziesięć minut temu. "Nie mogłem tu być ciągle? Po co ja tam poszedłem!? Przecież gdyby, tu stał złapałbym ją!"- Obwiniał siebie za śmierć siostry. Nie mógł pogodzić się z tym co się stało. Klęczał nad martwym ciałem, myśląc, że to on jest temu winny.
Chwilę później zjawili się jacyś panowie. Nie wiedział kim oni są. Zabrali ją. Miał dosyć. Czuł, że los jest niesprawiedliwy. Wrócił do sali i krzyczał:
-Jak mogliście jej pozwolić?!
Pielęgniarka uspakajała go mimo, że sama nie mogła powstrzymać łez.
-Twoi rodzice byli na korytarzu, rozmawiali z pielęgniarką. Nikt na Zosię nie patrzył. Dopiero pani Hanna ją zauważyła. Chciała ją złapać, ale było za późno.
Paweł zobaczył swoich rodziców. Siedzieli na jej łóżku. Oboje płakali. Mama cała się trzęsła. Zauważył, że na poduszce jest jakaś kartka. Wziął ją, coś było napisane, ale trudno mu było powiedzieć co. Jego siostra pisała niestarannie, a kartka była mokra od jej łez. W końcu odczytał:
"Tak będzie lepiej. Kocham Was. Do zobaczenia. Zosia."
________________________________
To już koniec mojego opowiadania. Jeśli ktoś nie wie o co chodzi trzy poprzednie części opowiadania są na dole (Do zobaczenia, c.d [ciąg dalszy] i c.d.d [ciąg, dalszy dalszy] :D) Jeśli nadal ktoś nie rozumie, niech napisze w komentarzu. Napiszcie waszą reakcję po przeczytaniu trzech pierwszych części i ostatniej. Z góry dziękuję za wasze opinie :)
Łał. Ślicznie piszesz. Smutne, ale piękne
OdpowiedzUsuńNaprawdę piękne. Smutne to prawda jednak i tak cudowne. Kiedy już przeczytałam "Tak będzie lepiej. Kocham Was. Do zobaczenia. Zosia." Poczułam jak ciarki mnie przechodzą. Masz talent naprawdę świetny pomysł. Biedna Zosia :(
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i całuję
Alice
Ps. Jeśli może lubisz Zmierzch to u mnie jest blog o Renesmee i Jacobie Zapraszam
http://wielkich-zmian-nadszegl-czas.blogspot.com/
Bardzo fajny blog :)
OdpowiedzUsuńOpowiadania są ciekawe i fajnie się czyta
pozdrawiam ♥
Bardzo fajny styl pisania, widać, że masz talent literacki. Jestem pod wrażeniem!
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie :) anormalstyle.blogspot.com
Nie wiem czy to wszystko nie dzieje się za szybko, albo może się nie znam.
OdpowiedzUsuńA ludzie w sali szpitalnej przecież mogli szybciej zareagować ? Czemu nic nie zrobili ?
Pozdrawia i zapraszam do siebie diary-of-anna-life.blogspot.com
:)
Właśnie o to chodzi, ze każdy był zajęty sobą a pani Hania zauważyła Zosię w ostatnim momencie, czyli kiedy stała już na oknie gotowa do skoku.
UsuńGenialne opowiadanie, tylko dziwnie że już koniec, a chętnie bym czytała dalej.
OdpowiedzUsuńNo nic tak bywa :)
liwia-liwiaa.blogspot.com
Ślicznie napisane :)
OdpowiedzUsuń3maj się cieplutko
Jeżeli ci się spodoba zaobserwuj
http://moda-ma-zasady.blogspot.com/
Rozdział jest dobrze napisany. Masz lekki styl pisania i wygodnie się czyta twoje opowiadanie. Przeczytałam jeszcze poprzednią część i mam wrażenie że to dzieje się zbyt szybko
OdpowiedzUsuńhttp://wez-olowek-i-narysuj-formule1.blogspot.com/
Dobrze się czyta, pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńFajne. Mogłaś trochę szczegółowiej opisać emocje. Podobał mi się ten element zaskoczenia. Ciekawy pomysł z tą śmiercią dziewczyny.
OdpowiedzUsuńBardzo fajny blog :) Świetnie piszesz, oby tak dalej :)
OdpowiedzUsuńZapraszam: http://diary-black-heart.blogspot.com i zachęcam do obserwacji :)
Bardzo wciągające, masz talent :)
OdpowiedzUsuńZapraszam:
http://diamentoowaa.blogspot.com/
Bardzo fajne opowiadanie, dziękuję za aktywność u mnie:)
OdpowiedzUsuńhttp://anormalstyle.blogspot.com/
piękne i smutne.
OdpowiedzUsuńŚwietnie piszesz.
OdpowiedzUsuń+ Ładny wygląd bloga.
ciekawe-i-mniej-ciekawe.blogspot.com
Super historia :)
OdpowiedzUsuńP. S. nominuję Twojego bloga do LBA. Więcej informacji u mnie ------> dotsblogcolour.blogspot.com
Świetna i jednocześnie smutna historia... Bardzo ciekawie piszesz. Szkoda, że ta historia się już skończyła, bo czytając każde kolejne słowo nie mogłam się oderwać. Liczę, że napiszesz kolejną :)
OdpowiedzUsuń