poniedziałek, 31 marca 2014

Kujon...?

     Hejka!
    Dziś dość powszechny temat. Kujonki i kujony. Kto tak naprawdę jest kujonem? Czy każdy kujon ma najlepsze oceny? Czy dużo jest wśród nas kujonów? A może ktoś chce przez to być pupilkiem nauczyciela?
     Kujon to osoba, która cały swój czas poświęca nauce. Lubi czytać książki i praktycznie nie widzi poza nimi świata. Kujon to osoba siedząca ciągle w książkach, a nie osoba, która dobrze się uczy. Więc jak to jest, że osoby z dobrymi ocenami są zazwyczaj nazywane kujonami? To po prostu zazdrość. Uczniowie, którym się nie chce uczyć, a chcieliby mieć lepsze oceny zazdroszczą takim osobą. Poza tym dla nich niepojęte jest zapamiętać dużo z lekcji, dlatego właśnie myślą, że "kujony" siedzą całymi dniami nad zeszytami. ale nie jest to w całości prawda. Są takie osoby, które rzeczywiście dużo czasu poświęcają nauce i można by ich nazwać kujonami. Oczywiście znając siebie samych nie powinni się obrażać.
     Biorąc pod uwagę, kto to taki kujon, możemy stwierdzić, że są kujony z niskimi stopniami. Niektórzy ludzie trudno przyswajają wiedzę, wiec żeby napisać na co najmniej 3 muszą troszkę czasu poświecić na tzw. kucie. Tak więc sądząc po tym nie możemy stwierdzić jednoznacznej liczby "nadmiernie uczących się".
     Pewnie niektórzy sądzą, że lepiej jest być pupilkiem nauczyciela, bo nawet w razie braku zeszytu, czy czegokolwiek nie mają dużych przykrości. Może i tak jest. Ale niech każdy człowiek ma wybór. Nie mówimy komuś kto dobrze się uczy "Ty kujonie". Większość z nich może się obrazić. A kiedy się obrażą często jest tak, że przestają być aktywni na lekcji i nie uczą się, nie odrabiają prac domowych. Jednym słowem mówiąc do kogoś "kujonie" przyczyniamy się do jego: złego samopoczucia oraz do obalenia jego planów na przyszłość. Nie każdy się jednak obraża :) Dla żartu takiej osobie wolno powiedzieć ( ale też nie za często)
     Więc następnym razem zastanówmy się :D. Macie jakieś zastrzeżenia? Piszcie :)
   

sobota, 22 marca 2014

Foszki...

     Witam!
     Dziś napiszę trochę o "foszkach". Kto ma najczęściej focha? Czy wszyscy lubią się obrażać? Czy my czasami nie strzelamy focha? Warto się obrażać?
     Według mnie najczęściej fochają się dziewczyny. Wygląda to najczęściej tak: Jedna koleżanka podchodzi do drugiej gadają, gadają, aż tu nagle jedna mówi "foch!" i nie odzywa się do swojej koleżanki przez najbliższe kilka dni. Czasami jest tak, że następnego dnia już są najlepszymi przyjaciółkami.
     Zdaję sobie sprawę, że chłopaki też się fochają, ale to są wyjątki wśród grup. Myślę, że oni po prostu nie widzą sensu w obrażaniu się na kogoś. (Wolą przywalić sobie po razie, a potem wszystko gra...).
     Nie krytykuję absolutnie każdego, kto sobie powie "foch". Niektórzy mówią tak, bo przedrzeźniają osoby obrażające się. Większość z nich robi coś w tym stylu:
-Hejka, co tam?
-A nic... Rozumiesz coś z tego?
-(czyta)Ale proste. Wgl, gdzie ty byłaś jak stali w kolejce po mózg?
-Ej! Foch!
-(razem)HAHAHAHAHAHA!
     Myślę, ze obrażanie się na kogoś z powodu błahostki jest bez sensu. Obie osoby są na siebie zdenerwowane, coraz trudniej jest im zaufać drugiej osobie...
     A co Wy o tym sadzicie?

czwartek, 13 marca 2014

Przechwałki...

     Cześć!
     Dziś napiszę o przechwalaniu się. Warto się przechwalać? Jaka jest różnica miedzy przechwalaniem się, a pochwaleniem się?
     Znacie osoby, które się przechwalają? Na pewno znacie co najmniej jedną osobę. Wątpię, żebyście kogoś takiego lubili. Przechwalanie się typu "Co to nie ja..." jest po prostu żałosne. Nie wiem, czy te osoby chcą żeby jak najwięcej ludzi dowiedziało się o ich życiu, czy też nie mają zaufanej osoby i mówią wszystkim, czy też z innego powodu. Sądzę, że nie jest warto się przechwalać.
Sytuacja: Jesteś w grupie ludzi (rówieśników) gadacie sobie o wyjeździe na kręgle. Nagle ktoś mówi: Ja to już byłem tyle razy na kręglach... Wiecie, trafiam bez przeszkód i zawsze zbijam wszystkie kręgle. To naprawdę takie proste... No, ale wy pewnie dopiero się będziecie uczyć...
To jest własnie zachowanie typu "Jestem lepszy od was".
     Inną sprawą jest kiedy ktoś po prostu chce się pochwalić np, koleżanka koleżance: Cześć! Zajęłam pierwsze miejsce w konkursie powiatowym! Był trudny, ale ty pewnie też dałabyś sobie radę. Dostałam dyplom, dwie książki i tą grę...
     Zwykła rozmowa koleżanek. Jedna mówi drugiej o swoich osiągnięciach, a druga słucha i też coś opowie, albo się pochwali. Kiedy ktoś się przechwala nagle wszyscy przestają go słuchać i zaczynają gadać o czyś innym.
     Jeśli ktoś jest słaby z np. matmy, kiedy dostanie czwórkę, albo piątkę od razu chce iść do domu pochwalić się rodzicom, bliskim.
     Co wy sądzicie o przechwalaniu i chwaleniu? Wiem, ze każdy może mieć inne zdanie, więc piszcie :D

środa, 12 marca 2014

LBA Libster Blog Award

     Witam!
     Zostałam nominowana do LBA :D Dziękuję za tą nominację Wiktorii
 ( http://dotsblogcolour.blogspot.com/ )

LBA, czyli Libster Blog Award- początkujący bloger dostaje to wyróżnienie od innego blogera, dzięki czemu może się wypromować. Musi odpowiedzieć na 11 pytań zadanych przez owego blogera oraz nominować kolejne 11 blogów i zadać im 11 pytań. NIE MOŻNA NOMINOWAĆ OSOBY  KTÓRA NAS NOMINOWAŁA.

     Znacie już zasady. Odpowiem więc na 11 pytań od Wiktorii:
1.Dlaczego założyłaś/eś bloga?
     Założyłam bloga, ponieważ chciałam z innymi podzielić się moim zdaniem na różne tematy. 
2.Skąd czerpiesz inspiracje do pisania bloga?
     To tak nagle wpada do głowy, aż się chce z kimś podzielić swoim tokiem myślenia oraz swoim zdaniem. Czasem widzi się zachowanie innej osoby i aż samo się prosi o krytykę lub pochwałę :D
3.Czym jest dla ciebie przyjaźń?
     Pisałam o przyjaźni na tym blogu. Dla mnie przyjaźń to też zaufanie (a to kolejny post)
4. Jaka wartość jest dla ciebie najważniejsza?
     Najważniejsze wartości według mnie to: szczerość i uczciwość.
5. Kto jest dla ciebie autorytetem?
     Moim autorytetem są moi rodzice oraz jeszcze jedna osoba...
6. Jaka jest twoja ulubiona książka?
     Mam wiele ulubionych książek. Jedną z nich jest "Oskar i pani Róża"
7. Jaka jest twoja ulubiona piosenka i dlaczego?
     Fajnych piosenek jest naprawdę wiele. Jedna mi się podoba dziś, a jutro będzie dla mnie beznadziejna. (no, czyli sprawdza się; kobieta zmienną jest :D)
8.Co lubisz robić najbardziej?
     Czasami rysuję, często robię różne rzeczy z papieru lub innych materiałów. Interesują mnie tzw. robótki ręczne. Uwielbiam ćwiczyć, biegać, grać w piłkę nożną.
9. Czy masz wyznaczony jakiś cel?
     Tak, mam wyznaczony przez siebie cel, do którego staram się wytrwale dążyć.
10. Czy masz przyjaciela, któremu ufasz i możesz na nim polegać w 100 %?
     Tak na 100% ufać i polegać jeszcze nie, ale wszystko zmierza w dobrym kierunku ;D
11.Co cię rozwesela?
     Najczęściej koleżanka, która śmieje się lepiej niż Kacperek :D
       
A teraz blogi, które ja nominuję:

1.  http://drewraincoat.blogspot.com/
2.  http://creeating-memories.blogspot.com/
3.  http://kiwi-z-soku.blogspot.com/
4.  http://hoesaek-haneul.blogspot.com/
5.  http://kondzikowyswiat.blogspot.com/
6.  http://modaprzemijastylpozostajex3.blogspot.com/
7.  http://karlasobie.blogspot.com/
8.  http://lifedreamscometrue.blogspot.com/
9.  http://julka-paulinaa.blogspot.com/
10.  http://on-my-way-to-the-moon.blogspot.com/
11.  http://vampirestoown.blogspot.com/

No, i pytania :D :
1. Dlaczego założyłeś/łaś bloga?
2. Czy czerpiesz z tego jakieś korzyści?
3. Jaki jest twój ulubiony blog?
4. Lubisz czytać blogi?
5. Czego obawiasz się najbardziej?
6. Jaki jest twój ulubiony zespół/ wykonawca?
7.  Co cenisz w człowieku najbardziej?
8. Czy masz jakiś życiowy cel?
9. Komu najbardziej ufasz?
10. Jakie jest twoje największe marzenie?
11. Jaki jest twój ulubiony kolor?

sobota, 8 marca 2014

Koniec...

     Następnego dnia rodzice Zosi i Pawła nie poszli do pracy. Siedzieli cały czas w szpitalu czekając, aż ich córka się obudzi. W jej sali leżało jeszcze dwoje dzieci, przy których czuwali rodzice. Było jedno okno obok łóżka Zosi. Na ścianach były namalowane różne postacie z bajek. Mimo to, nie było przytulnym miejscem.
     Zosia przebudziła się.
    -Nie jesteście w pracy?- spytała słabym głosem.
     Jej rodzicom zrobiło się głupio. Ciągle myśleli, jak mogli do tego dopuścić.
    -Nie, córeczko- powiedziała jej mama- Ty jesteś ważniejsza.
    -Musiałam tam siedzieć cały dzień żebyście zrozumieli?- w oczach miała łzy.
    -Proszę wyjść. Państwa córka nie może w tej chwili z państwem rozmawiać- odezwała się pielęgniarka.
    -Kiedy będzie mogła wyjść?- spytał tata Zosi już na korytarzu.
    -Państwa córka nie jest w dobrym stanie. Przy badaniu wykryto u niej guza mózgu.
    - Ale jakoś dotąd nie miała żadnych objawów.- tłumaczyła mama.
    -Skąd pani wie?- spytała pielęgniarka- Przecież pani całymi dniami jest poza domem.
    -Ale można ją z tego wyleczyć?- po policzkach Anny spłynęły łzy.
    -To będzie kilka operacji, za które niestety trzeba zapłacić.
    -Pokryjemy wszelkie koszty.
     Tymczasem Zosia przysłuchiwała się rozmowie. Kiedy usłyszała cenę, jaką rodzice chcieli dać za jej leczenie zmartwiła się. Wzięła kartkę i długopis. Zaczęła coś pisać. Z oczu pociekły jej łzy.
     Po chwili do rodziców rozmawiających z pielęgniarką doszedł Paweł.
    -Czy mogę iść do Zosi?- zapytał.
     Pielęgniarka już miała mu odpowiedzieć, że dziewczynka potrzebuje teraz spokoju, kiedy usłyszeli krzyk z sali:
    -Nie rób tego!
     Nie wiedząc co się dzieje weszli do sali. Twarze wszystkich tam siedzących były zwrócone w stronę okna. Patrzyli przerażeni. Jedna z pań stała wystraszona niedaleko łóżka Zosi. Podbiegli do okna. Widok był wstrząsający. W oczach rodziców i brata Zosi pojawiły się łzy.
    -Jak... jak mogłam do tego dopuścić...- krzyczała w płaczu Anna- Jestem najgorszą matką na świecie!
     Paweł zbiegł szybko ze schodów i wybiegł na dwór. Zobaczył to, czego nie chciałby widzieć żaden szesnastoletni chłopak. Jego siostra, która spadła z piątego piętra szpitala leżała teraz cała we krwi w miejscu, gdzie on sam stał jeszcze dziesięć minut temu. "Nie mogłem tu być ciągle? Po co ja tam poszedłem!? Przecież gdyby, tu stał złapałbym ją!"- Obwiniał siebie za śmierć siostry. Nie mógł pogodzić się z tym co się stało. Klęczał nad martwym ciałem, myśląc, że to on jest temu winny.
     Chwilę później zjawili się jacyś panowie. Nie wiedział kim oni są. Zabrali ją. Miał dosyć. Czuł, że los jest niesprawiedliwy. Wrócił do sali i krzyczał:
    -Jak mogliście jej pozwolić?!
     Pielęgniarka uspakajała go mimo, że sama nie mogła powstrzymać łez.
    -Twoi rodzice byli na korytarzu, rozmawiali z pielęgniarką. Nikt na Zosię nie patrzył. Dopiero pani Hanna ją zauważyła. Chciała ją złapać, ale było za późno.
     Paweł zobaczył swoich rodziców. Siedzieli na jej łóżku. Oboje płakali. Mama cała się trzęsła. Zauważył, że na poduszce jest jakaś kartka. Wziął ją, coś było napisane, ale trudno mu było powiedzieć co. Jego siostra pisała niestarannie, a kartka była mokra od jej łez. W końcu odczytał:
 "Tak będzie lepiej. Kocham Was. Do zobaczenia. Zosia."
________________________________
     To już koniec mojego opowiadania. Jeśli ktoś nie wie o co chodzi trzy poprzednie części opowiadania są na dole (Do zobaczenia, c.d [ciąg dalszy] i c.d.d [ciąg, dalszy dalszy] :D)  Jeśli nadal ktoś nie rozumie, niech napisze w komentarzu. Napiszcie waszą reakcję po przeczytaniu trzech pierwszych części i ostatniej. Z góry dziękuję za wasze opinie :)

piątek, 7 marca 2014

c.d.d.

    -Może pani wie, jakie jest ulubione miejsce pani córki?- zapytał policjant.
    -Skąd ma wiedzieć?- wtrącił się Paweł- przecież nigdzie nigdy z nią nie wychodziła.
    -To prawda?- zadał kolejne pytanie policjant.
    -Nie. Absolutnie nie. Zosia chyba nie miała swojego ulubionego miejsca.
     Mama dziewczynki nie mogła uwierzyć, że jej własny syn może mówić takie rzeczy. "Ale to prawda"- pomyślała po dłuższym zastanowieniu. "Jak mogłam do tego dopuścić? A jeśli coś jej się stało?". Po policzkach spłynęły jej łzy.
    -Dobrze się pani czuje?- zapytał policjant.
    -Nie. To okropne. Jak mogłam...?
    -Niech się pani uspokoi i skupi. To pomoże nam znaleźć pani córkę.
     Pani Ania wybuchła płaczem.
    -Dobrze, czy ktoś tu jeszcze zna miejsca, do których ta dziewczynka uwielbiała chodzić?- policjant był już zniecierpliwiony.
    - Ja chyba wiem- powiedziała Agata- zawsze mówiła, że w parku jest barwnie i zabawnie.
    -Chodźmy tam!- krzyknął Paweł.
      Pobiegli przez ciche uliczki prowadzące do parku, ale Zosi tam nie widzieli. Paweł zadzwonił po swojego tatę. Po dziesięciu minutach ekipa składająca się z rodziców, brata i opiekunki Zosi oraz policjanta rozdzieliła się szukając dziewczynki. Powoli robiło się ciemno. Każdy chciał żeby Zosia wreszcie się znalazła.
     Wracając do domu Paweł przypomniał sobie, że razem kiedyś lubili chodzić na spacery do parku i tam bawić się w chowanego. Ulubioną kryjówką jego siostry była gałąź największego drzewa. Natychmiast pobiegł w to miejsce.
     Kiedy spojrzał na gałąź zobaczył Zosię, która mocno trzymała się drzewa.
    -Zejdź już!- błagał Paweł.
    -Ale...- powiedziała sennym głosem- Ale ja nie mogę.
    -Zejdź. Nie wygłupiaj się. Szukaliśmy cię cały dzień!
    -Nie mogę...- szepnęła.
     Nagle jakby straciła przytomność przechyliła się na lewą stronę. Paweł podbiegł niemal w ostatniej chwili i złapał ją. Gdyby go tu nie było, spadłaby prosto na twardy grunt. Szybko wyciągnął telefon i zadzwonił do rodziców wyjaśniając co się stało. Po piętnastu minutach wszyscy już byli w parku. Karetka, którą wezwała mama Zosi przyjechała po kolejnych pięciu.
     ___  ___  ___  ___  ___  ___  ___  ___  ___  ___
     To jest przedostatnia część opowiadania "Do zobaczenia". Ostatnia będzie troszkę dłuższa od tej, ale obiecuję, ze nie pożałujecie, ze na nią czekaliście. W następnej części dowiecie się do czego zmierza tytuł opowiadania.
Piszcie co sądzicie o blogu i opowiadaniu. Jeśli wam coś tu nie pasuje piszcie śmiało, postaram się to poprawić :D 

czwartek, 6 marca 2014

c.d

     Zgodnie z zapowiedzią rodziców opiekunka dziewczynki- Agata przybyła godzinę po ich wyjściu. Zosia była w złym humorze. Po kilku nieudanych zabawach poszła do łazienki. W tym czasie Agata postanowiła dowiedzieć się co się stało.
    -Paweł, wiesz może co stało się Zosi? Jest dziś taka ponura.
    -Bo dziś są jej urodziny, a rodzice poszli sobie do pracy.
    -Naprawdę? Urodziny? Może przygotujemy jej niespodziankę?
    -A gdzie ona właściwie jest?- zapytał Paweł.
    -W łazience.
     Plan wydawał się być prosty. Chcieli, żeby wszystko poszło dokładnie po ich myśli. Najpierw Agata miała wziąć Zosię na spacer, w tym czasie Paweł musiał przygotować niespodziankę.
     Agata poszła zawiadomić dziewczynkę o wypadzie na spacer. Zosi jednak nie było ani w pokoju, ani w łazience. Opiekunka przeszukała cały dom. Nie znalazła. "Zosiu! Chodźmy na spacer! Nie baw się ze mną w chowanego!"- krzyczała. Cisza. Nikt nie odpowiada.
    -Paweł! Zosi nigdzie nie ma!
    -Jak to?!
     Postanowili poszukać jej w ogrodzie. Pusto. W garażu- pusto, u sąsiadki też jej nie było.
    -Trzeba zawiadomić rodziców- zdecydował Paweł.
    -Ale... Stracę pracę jak jej nie znajdziemy. Nie dzwoń- błagał opiekunka.
    -Wolę moją opcję- powiedział Paweł i od razu wyciągnął komórkę.
    -Dobrze, dzwoń. Postępujesz rozsądnie.
    -Mamo, przyjeżdżaj szybko- zaczął.
    -Co się stało?- zapytała spokojnie mama.
    - Zosia uciekła z domu!
    -Nic jej nie będzie. Nie przeszkadzaj mi.
    -Mówisz tak, jakby regularnie uciekała!
    -Poszukajcie w domu. Na pewno gdzieś się schowała.
    -Szukaliśmy. Nigdzie jej nie ma!- gorączkował się.
    -Jak mogliście do tego dopuścić?!
    -O! Teraz to się przejmujesz?
    -Zawsze się wami przejmowałam. Zaraz będę.- rozłączyła się.
     Agata i Paweł niecierpliwie czekali. Po kwadransie wreszcie przyjechała mama. Razem znów zaczęli szukać Zosi. Niestety nie mogli jej znaleźć. Parę godzin później zawiadomili policję.
     *     *     *
     Ni, i oto część dalsza mojego opowiadania. Mam nadzieję, ze was zaciekawi :D Piszcie co o tym myślicie :) Zainteresowani innymi postami? Poczytajcie i komentujcie poprzednie posty :D Zapraszam do miłego czytania.

niedziela, 2 marca 2014

"Do zobaczenia"

    Był spokojny wakacyjny poranek. Wszyscy jeszcze spali. Wszyscy z wyjątkiem małej Zosi. Dziewczynka uwielbiała tę porę. Zaraz po przebudzeniu ubierała się i wychodziła na dwór.  
    To był dla niej szczególny dzień- jej urodziny. Od dłuższego czasu rozmyślała jak je spędzi. Najbardziej pragnęła jednego- przyjemnie spędzić trochę czasu z rodziną. Kilkakrotnie namawiała rodziców, by chociaż na jeden dzień oboje wzięli sobie wolne. Miała nadzieję, że tym razem się uda. "Bez nadziei życie byłoby beznadziejne"- powtórzyła słowa zmarłej babci.
    Kiedy owego poranka wyszła na podwórko wszystko wydawało jej się takie wesołe i kolorowe. Ptaki śpiewały, a inne zwierzaki jakby tańczyły. Usiadła na wilgotnej trawie i zaczęła wyobrażać sobie jak będzie wyglądał ten dzień. Nagle spostrzegła, że ktoś otwiera okno w jej pokoju. Postanowiła wrócić do domu i przekonać się, czy ktoś pamięta o jej urodzinach. Szybko znalazła się w kuchni ciągle sie uśmiechając. W tej samej chwili wkroczył jej brat.
   -Co ci jest?Wyglądasz jakoś dziwnie.-stwierdził.
   -Nic mi nie jest.- odpowiedziała radośnie Zosia.- Dziś po prostu jest wyjątkowo!
   -A to dlaczego?- spytał z udawanym zdziwieniem.
   -Dlatego, że dziś są...
    Nie dokończyła, bo w tym momencie weszła jej mama.
   -Dziś jest wyjątkowy dzień!- wykrzyknęła z entuzjazmem
   -Widzisz Paweł. Mama pamięta- szepnęła do brata.
     Paweł zrobił głupią minę
   -Właśnie dzwonił do mnie szef. Dostałam awans! Muszę być dzisiaj wcześniej w pracy. To do czegoś zobowiązuje.
   -Ale mamo! Przecież dziś miałaś mieć wolne. Są moje urodziny.
   -A, no tak. Wszystkiego najlepszego. Zrób mi proszę herbatki.
   -Ale..- Zosia miała w oczach łzy- Ale dziś...
   -Wiem kochanie. Nie mogłam wziąć wolnego. Może innym razem co? W sumie to może z tatą się gdzieś razem wybierzecie?
   -To już nie to samo.
    Dziewczynka posłusznie zrobiła mamie herbatę i poszła do swojego pokoju. Nagle usłyszała głos z kuchni:
   -Dzień dobry! Aniu, zrób mi śniadanie. Za dwadzieścia minut muszę być w pracy.
   -Już. Wolisz jajecznicę, czy parówki?
   -Może jajecznicę. Wygląda smacznie.
   -Zapomnieliście o Zosi?- był to głos Pawła- Dziś są jej dziewiąte urodziny, a wy to sobie olewacie. Moje też były dla was obojętne. Ogarnijcie się! Nie pamiętam, kiedy byliśmy gdzieś cała rodziną.
   -Dobrze. Za godzinę przyjdzie Agata i będziecie zadowoleni.
   -Wy nic nie rozumiecie!
    Po tych słowach Zosia usłyszała jak Paweł wbiegł na górę po schodach.
*    *    *
     Dziś trochę inny post. Moje opowiadanie. Napisałam to podczas ferii. Tak naprawdę była to praca domowa na język polski. Prawdopodobnie to opowiadanie zmieści się na 3-5 postach, w których dowiecie się do czego zmierza tytuł. :D Piszcie co o nim sądzicie :D

sobota, 1 marca 2014

Zaufanie

     Cześć!
     Dziś temat zaufania. Czy my mamy do kogoś zaufanie? A czy my możemy być godni czyjegoś zaufania?
     Moim zdaniem w naszym życiu na pewno jest ktoś do kogo mamy zaufanie. Może być to nawet ktoś z rodziny. Czasem jest to więcej niż jedna osoba. Ludzie potrzebują się komuś wygadać lub wyżalić. Dlatego potrzebna jest osoba, której ufamy.
     Jeśli ktoś komu ufaliśmy nagle się wygadał lub okazał się fałszywy tracimy do niego zaufanie, ale także mamy świadomość, że jest coraz mniej osób, którym tak naprawdę możemy zaufać. (Powtarzam się trochę). Ale myśląc tak dalej czy nie dojdziemy do wniosku, że my też nadużyliśmy czyjegoś zaufania?
Jest wiele sytuacji i zdarzeń, w których także my jesteśmy winni, ale brak nam odwagi przyznać się przed samym sobą.
     W zaufaniu nie chodzi tylko o tajemnice lub pogawędki. Przecież w życiu codziennym komuś ufamy. Ufamy, że rodzice coś poradzą, że pracownik sklepu dobrze ci wyda, że bank cię nie oszuka, że pani w szkole postawi sprawiedliwą ocenę.
     Co Wy sądzicie o zaufaniu? Piszcie :D
*   *   *
     Niedawno napisałam opowiadanie. Nie jest długie, ale zastanawiam się czy komuś chciałoby się to czytać akurat na tym blogu. Może chcielibyście tylko posty tego typu, co te poprzednie. Pisać tu, czy nie?  Ufam Wam, że napiszecie szczerze. :D